Utwory literackie stworzone w minionych epokach do dnia dzisiejszego fascynują i stanowią niewyczerpane wręcz źródło inspiracji. „Beowulf” jest znakomitym tego przykładem.

Dlaczego sięgnęłam po książkę J.R.R. Tolkiena „Beowulf. Przekład i komentarz”?

„Beowulf” to tytuł, z którym zapewne zetknął się każdy. Wielu osobom kojarzy się z filmowymi produkcjami, warto jednak pokusić się o sięgnięcie po oryginał – czyli po epicki poemat, który jest jednym z najstarszych dzieł literatury staroangielskiej. Ok. 1000 r. został spisany, ale historycy szacują, że w formie ustnej był już znany wcześniej. Nie wiadomo, kto jest jego autorem, ale osób, które pokusiły się o przełożenie go było na przestrzeni wieków mnóstwo. Bez wątpienia jednym z najbardziej rozsławionych przekładów jest ten, którego dokonał J.R.R. Tolkien. Dlaczego zdecydowałam się na przeczytanie tej książki fantasy? Sprawa jest prosta – Tolkien to jeden z moich ukochanych pisarzy. Jeżeli nie znacie jego twórczości, to koniecznie nadróbcie zaległości.

Kim był autor książki J.R.R. Tolkien?

J.R.R. Tolkien (1892-1973) był angielskim pisarzem oraz profesorem filologii i literatury staroangielskiej na Uniwersytecie Oksfordzkim. Znał przeszło 30 języków obcych – w tym wiele wymarłych – w ramach ciekawostki można w tym miejscu wspomnieć o tym, że usiłował również nauczyć się języka polskiego, ale nie posługiwał się nim zbyt dobrze, ponieważ uważał go za wyjątkowo trudny. Jako pisarz jest kojarzony nade wszystko z dziełami, których akcja rozgrywa się w mitycznym świecie Śródziemna – mowa tu głównie o „Władcy Pierścieni”, ale też i o powieściach takich jak „Hobbit, czyli tam i z powrotem” oraz „Silmarillion”.

O fabule książki „Beowulf. Przekład i komentarz” słów kilka

Przekładu poematu „Beowulf” Tolkien dokonał w 1926 r. Później wielokrotnie do niego powracał i nanosił poprawki. Nigdy jednak nie rozważał publikacji – tematem tym zajął się jego syn Christopher i pod jego właśnie redakcją omawiane przeze mnie publikacja ujrzała światło dzienne. Przekład jest wzbogacony o komentarz J.R.R. Tolkiena – wygłosił on na Oksfordzie w latach 30-tych minionego stulecia serię wykładów na temat tegoż dzieła. To one przybrały formę komentarza, stawiając kwestie związane z tłumaczeniem w zupełnie nowym świetle. Nie da się ukryć, że Tolkien w obszarze staroangielskiej literatury poruszał się z ogromną swobodą i miał o niej niesamowicie rozległą wiedzę. Starał się możliwie jak najbardziej szczegółowo przybliżyć słuchaczom swoich wykładów realia epoki, w której „Beowulf” powstał – a teraz i my je poznajemy i mamy wgląd w to, jaka wizja przyświecała autorowi przekładu.

Oczywiście warto przy tej okazji nakreślić parę słów o fabule dzieła. Opisane w nim zostały pradzieje Skandynawii (VI w.) – z uwzględnieniem zarówno legendarnych, jak i rzeczywistych postaci oraz wydarzeń. Głównym bohaterem jest tytułowy Beowulf. Jego dzieje ukazano w dwóch częściach. Pierwsza traktuje o przybyciu bohatera na zamek króla Duńczyków Hrodgara oraz zabiciu potwora Grendela i jego matki. Druga z kolei dotyczy powrotu Beowulfa w rodzinne strony – do Gautlandii, gdzie obwołano go królem i gdzie sprawował rządy przez 50 lat. Zmarł wskutek ran odniesionych w walce ze smokiem, którego pokonał.

Moja opinia na temat książki „Beowulf. Przekład i komentarz” J.R.R. Tolkiena

Będąca przedmiotem niniejszej recenzji wersja „Beowulfa” jest niezwykle wartościowa – z wielu powodów. To nie lada gratka dla wielbicieli twórczości Tolkiena, ponieważ przekład ten pozwala spojrzeć na pewien wycinek jego kariery. Widać doskonale, jak przekład się rozwijał i jakich przysparzał trudności. Bez wątpienia nietrudno jest też dostrzec, że to stąd autor czerpał pomysły, które wykorzystał przy pisaniu swej debiutanckiej powieści „Hobbit, czyli tam i z powrotem”. Beowulf był pierwowzorem Smauga – podobieństwa pomiędzy tymi postaciami są wręcz uderzające. Oprócz tego Tolkien pokusił się też o swoją próbę odtworzenia poematu, dzięki czemu publikacja zyskała unikalny i bardzo kompleksowy charakter. Przełożenie „Beowulfa” na prozę stanowiło nie lada wyzwanie. Tolkien miał świadomość tego, iż przy zachowaniu poetyckiej, dość skomplikowanej formy nie będzie mógł oddać szczegółowo znaczenia niektórych słów i zdań. Zresztą, w komentarzach wyjaśniał, dlaczego zdecydował się na użycie niektórych określeń.

Książkę czytałam z niemałym zainteresowaniem pełna podziwu dla wiedzy Tolkiena oraz jego niebywałego zaangażowania w pracę nad czymś, co kochał. Dzieła reprezentujące staroangielską literaturę były bliskie jego sercu, poświęcił im sporą część swojego życia.

Czy warto kupić książkę „Beowulf. Przekład i komentarz”?

„Beowulf” w przekładzie i z komentarzem Tolkiena to książka, której należy poświęcić sporo uwagi. Lektura jest niezwykle wartościowa i na pewno ucieszy wszystkich wielbicieli twórczości autora „Władcy Pierścieni”. Nie jest to pozycja, którą „przerobicie” w jeden wieczór – chociażby z uwagi na nieco archaiczny i zawiły język, jakim została napisana. Tolkien ze swego tłumaczenia zadowolony nie był, ale jakież to szczęście, że dzięki jego synowi możemy poznać go nieco bliżej. Był prawdziwym pasjonatem do końca oddanym swojej pracy i zaangażowanym w nią w stu procentach. Takich ludzi szanuję i podziwiam.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here